Aż podskoczyła, gdy nagle zadzwonił telefon stojący przy łóżku. -
Przekierowałam wszystkie rozmowy na ten aparat - wyjaśniła. - Ale kto mógłby dzwonić o tej porze? Mam odebrać? - Ja odbiorę. - Jessica przekręciła się na łóżku i sięgnęła po słuchawkę. - Słucham. - Jessica? Dzięki Bogu! - zawołała z niekłamaną ulgą Maggie. - Z czym dzwonisz? RS 231 - Gdy tylko zrobi się jasno, przyjedź do mnie. - Co się stało? - Serce w niej zamarło. - Chodzi o Władcę, tak? Co zrobił? - Powiem ci, kiedy się zobaczymy. - Już do ciebie jadę. - Nie! Zaczekaj do świtu, nie wychodź teraz. Jessica zacisnęła palce na słuchawce. - Ile ofiar? - Dwie. Znaleziono je z poderżniętymi gardłami. - Gdzie? Maggie zawahała się. - W szpitalu. Dwaj ludzie Seana. Zostań w domu do wschodu słońca, słyszysz? Przysięgam, że nie powiem ci. ani słowa więcej, jeśli przyjedziesz wcześniej. - Dobrze. Do zobaczenia niedługo. - Odłożyła słuchawkę i spojrzała na Stacey - Właśnie się dowiedziałam, gdzie Władca był tej nocy. - Gdzie? - W szpitalu. Zabił dwóch policjantów. To na razie wszystko, co wiem. Będę musiała się zbierać. - Ale najpierw grzecznie weźmiesz prysznic i przebierzesz się. Jessica skinęła głową, wstała i poszła do swojej sypialni, zastanawiając się, czy Bryan wróci do domu. I czy uwierzy, gdy ona mu wyjaśni, co tutaj zaszło? I czy to możliwe, żeby on rzeczywiście był...? Nie. Ale gdyby jednak był, to czy wiedział, że ona...? Nie. RS 232 Bo gdyby wiedział, już by ją zabił. Tylko ile czasu zajmie mu domyślenie się prawdy? Bryan już z daleka widział pod szpitalem policyjne wozy oraz - chociaż jeszcze było ciemno - powoli rosnący tłum gapiów, żądnych dowiedzenia się, co się stało. Wniósł nieprzytomną dziewczynę na izbę przyjęć i dopilnował, by się nią zajęto, a potem wyszedł i wmieszał się w tłum. - Skąd tyle policji? - spytał. - Co tutaj zaszło? - Jeszcze dokładnie nie wiadomo - wyjaśniła przejęta starsza pani. - Podobno ktoś bestialsko zamordował dwóch policjantów. Ale inni mówią, że sami się na siebie rzucili i się pozabijali. - Ja słyszałam, że głowy mają prawie poobcinane - dorzuciła jakaś dziewczyna. Bryan pomyślał, że jest tylko jeden sposób, żeby zasięgnąć informacji z pierwszej ręki. Dalej udając gapia, przespacerował się w stronę miejsca, gdzie stało kilku policjantów, czekających na rozkazy i zatrzymał się nieopodal nich. - Cała ta sprawa jest upiorna - odezwał się po chwili jeden z policjantów. - Zaczęło się od tego, że zniknęły te zwłoki.