Korzystając ze swej wiedzy i umiejętności, ścigała tych, którzy
naprawdę zasługiwali na potępienie, ratowała z ich rąk niewinne ofiary, będąc wdzięczna, że może zrobić coś dobrego, lecz mimo tych wysiłków uważano ją za przeklętą istotę, wysłanniczkę ciemnych mocy. Wreszcie Władca zdołał ją odnaleźć. Ona jednak przez te wszystkie lata stała się znacznie silniejsza, więc gdy się spotkali na skalistym wzgórzu w Szkocji, nie zdołał jej pokonać, gdyż spodziewał się pojmać ją gołymi rękami, tymczasem ona przybyła uzbrojona w zaostrzone osino-we kołki. Nie zginął jednak, jedynie został ranny i zbiegł z miejsca walki. Kolejne ich zmagania miały miejsce w zasnutych gęstą mgłą Karpatach, w miejscu, gdzie rządził terror i strach. Zabiła po kolei każdego z trzynastu strażników, którzy mieli za zadanie powstrzymać ją przed dostaniem się na zamek Władcy. Czy udałoby jej się pokonać wroga, RS 181 gdyby nie to, że zdołała go zaskoczyć? Tego nie mogła wiedzieć. Pod postacią mgły wślizgnęła się do komnaty, w której siedział za stołem, pogrążony w lekturze starożytnych tekstów i przebiła go kołkiem... Lecz to nie wystarczyło, by go zniszczyć, więc rozpoczęła się walka. Władca, by ją udręczyć, przypomniał, jak zabił jej ukochanego rycerza Ioina - a to zamierzone okrucieństwo obróciło się przeciw niemu, ponieważ ból wywołany tym wspomnieniem zdwoił jej siły, przez co niemal rozsiekła go na kawałki. Z piersi i ramion tryskała mu krew, głowa wampira trzymała się na skrawkach skóry. Uciekał, a ona ścigała go przez labirynt podziemnych krypt, wreszcie znikł jej z oczu, zaszył się w jakiejś kryjówce. Mimo straszliwego zmęczenia znalazła w sobie siły, by obrócić podziemia w wieczne więzienie, zapełniła je symbolami religijnymi, wyjścia zamknęła za pomocą sztab ze srebra. Gdy skończyła, usłyszała złowieszczy szept, to on składał przysięgę. Uwolni się i znajdzie ją. Obudziła się, zlana zimnym potem. Niech licho porwie Bryana McAllistaira, bo chociaż dzięki niemu przeżywała chwile słodkiej ekstazy, jakiej istnienia nawet sobie nie wyobrażała, to również przez niego dręczyły ją koszmary z przeszłości. Znowu obudziła się sama, on znikł tak samo jak poprzednio. Skierowała wzrok za okno i zobaczyła, że dzień minął i niedługo zacznie się zmierzchać. Wyskoczyła z łóżka, runęła do łazienki, wzięła szybki prysznic i ubrała się pospiesznie, czując, że nie ma czasu. Zbiegła na dół jak burza, niemal przewróciła Stacey. - Jess... RS 182 - Gdzie jest nasz lokator? - Bryan? - A mamy innego? - ucięła. - Widziałaś go? Wiesz, gdzie jest? - Wyszedł na miasto. I zabronił mi wypuszczać cię z domu. - Co takiego? - Kazał mi zatrzymać cię tutaj i pilnować, żebyś nie wyszła. Dzisiaj pod żadnym pozorem nie możesz wychodzić po zmierzchu. - On coś wie! Coś się szykuje dzisiaj w nocy. - Słuchaj, on mnie naprawdę przeraził, mówił z takim zaangażowaniem... Naprawdę nie możesz nigdzie wyjść. - Muszę.