- Bo przez nas nigdy nie będziesz ojcem. Zniszczyłem
ci życie. - Zniszczyłeś, ale może nie do końca. Nie martw się. Mieliśmy z Sheilą problemy, jeszcze zanim pojawiła się kwestia dzieci. Nie z tego powodu się rozwiedliśmy. Rory odwrócił krzesło i usiadł na nim okrakiem. - Wytłumacz mi, dlaczego nie chcesz mieć dzieci? - Nie wiem. Z kilku powodów. Przede wszystkim chyba powinienem podziękować tatusiowi, skutecznie mnie zniechęcił do posiadania potomstwa. - Ash zmar141 szczył czoło. - Zastanawiałeś się kiedyś, jakim byłbyś ojcem? Złym, dobrym? Albo takim jak nasz, niewidzialnym? - Prawdę powiedziawszy, nigdy o tym nie myślałem - przyznał Rory po chwili namysłu. - A ja tak. I mam zbyt wiele wątpliwości, żeby odważyć się na sprawdzanie swojej teorii w praktyce. Rory popatrzył na brata z niedowierzaniem. - Kpisz sobie chyba. Byłbyś wspaniałym ojcem, Ash. - Aha, na pewno. - Serio. Każdy ci to powie, Woodrow, Reese, nawet Whit. Byliśmy okropni, wszystkie dzieciaki są okropne, ale wiedzieliśmy, że zawsze możemy na ciebie liczyć. Popatrz zresztą, jak potrafisz zająć się małą. Jesteś stworzony do tego, żeby być ojcem. Ash pokręcił głową. - Owszem, potrafię się nią zająć, ale dziecko potrzebuje miłości, i tu zaczyna się kłopot. - Akurat. Nie gadaj, że nie potrafisz kochać. Kto uczył mnie jeździć konno, z kim spałem, jak w nocy szalała burza, kto mnie pocieszał, kiedy ryczałem? - Rory poklepał brata po ramieniu. - Jeśli to nie jest miłość, to już nie wiem, co nią jest. Laura już czwartą noc spała z Ashem, inaczej w ogóle nie chciała usnąć. Maggie go ostrzegała, nie posłuchał i teraz miał efekty. Ale co robić, kiedy dzieciak płacze? Właściwie popłakuje. Popłakuje, bo jest sama. 142 Kto tu jest sam? Ash jęknął. On, oczywiście. - Nie ja jeden - mruknął i dotknął policzka małej. - Ty też za nią tęsknisz, prawda? Ledwie to powiedział, poczuł wilgotny jęzor na stopie; Daisy siedziała koło łóżka i wpatrywała się w niego błagalnie. - Mowy nie ma. Nie będziesz spała ze mną. Za dużo nas jak na jedno łóżko. Daisy oparła łeb o materac i zapiszczała żałośnie. Ash zaklął pod nosem. - No dobrze, niemowlaczku. Wskakuj. Daisy tylko na to czekała: natychmiast ułożyła się w nogach łóżka. - Tylko zachowuj się spokojnie - ostrzegł ją Ash. - Nie waż się obudzić dziecka. Naciągnął kołdrę na głowę, zamknął oczy, ale sen nie